Praca dla zdecydowanej większości ludzi wciąż jest tematem tabu. Przez długie lata w kółko powtarzana retoryka skutecznie zmiękcza interes pracowniczy do pojęć typu "pensje niezapłacone na czas" oraz koncentruje się na problemach tzw. pracodawców, po cichu przymykając oko na losy pracowników i pracownic.
W prasie i na ekranach telewizorów przywykliśmy do paneli dyskusyjnych pomiędzy osobami zarabiającymi kwoty rzędu pół miliona złotych rocznie -to jest nam pokaz-wane, z tym mamy się utożsamiać. Dobrze zarabiającym prezenterom i ich gościom łatwo jest grzecznie mówić o problemach, których oni nie doświadczają. Łatwo im dyskutować o płacy minimalnej, bo to nie oni mają za nią przeżyć. Mało tego - wielu z tych ludzi ma swoje firmy i w ich interesie jest, aby maksymalizować zyski - najczęściej kosztem zatrudnianych ludzi. Tym samym niskie płace i niestabilne umowy są im na rękę - gdyż "dzięki" temu większość pracowników jest im podległa, nie mając zbytnio wyboru między jednym a drugim zakładem, gdzie jest źle albo gorzej. Dzieje się tak, bo tak wygląda rynek pracy i pozycja firm względem pracowników i pracownic, a przynajmniej tych, którzy nie są rzadkimi specjalistami.
Dlaczego godzimy się na bezpłatne sprzątanie przed otwarciem bądź po zamknięciu sklepu? Przecież to jest praca, w dodatku wykonywana codziennie, licząc 5 dni * 4 tygodnie po 30 minut wychodzi nam 10 godzin darmowej pracy! Domagajmy się wypłaty 150% stawki godzinowej lub 15 godzin w tym przypadku czasu wolnego do odebrania z zachowaniem prawa do 100% wynagrodzenia w tym dniu wolnym.Czy nie jesteśmy zbyt grzecznymi pracownikami/pracownicami?
Żyjemy w krainie absurdów - w wielu przypadkach osoby pracujące nawet nie walczą o ukradzione pensje, które nie zostały wypłacone przez zakłady pracy, bądź zostały wypłacone jedynie w części. Ludzie po prostu odpuszczają, nie mają siły, już czeka kolejna praca, nie ma kiedy walczyć. Dość częstą praktyką jest zatrudnianie na tzw. "okres próbny" bez umowy i niepłacenie, zjawisko to miewa także bardziej zorganizowaną formę zbiorowej kradzieży pensji, gdzie zatrudnia się kolejne osoby i zwalnia nie płacąc za pracę.
Możemy wciąż zmieniać pracę jak nam każą wolnorynkowcy, trafiać do kolejnego zakładu, gdzie będą nas golić, ile się da. Chyba, że zmienimy strategię i odważnie się postawimy.
Upominajmy się o normalne umowy o pracę, o wypłatę pieniędzy na czas, o traktowanie czasu przygotowania miejsca pracy jako czasu pracy w nadgodzinach, o podwyżki i premie, o godne traktowanie. Jeśli sami sobie nie wywalczymy szacunku, to nikt nam go nie da.
Często pojawia się strach przed podjęciem działania. To logiczne - praca jest naszym źródłem utrzymania, jej utrata oznacza masę problemów. Wstąpienie do organizacji pracowniczej lub do związku zawodowego i występowanie w ramach grupy w walce o interes pracowniczy zmniejsza ryzyko w wielu przypadkach, i choć ryzyko zawsze będzie istnieć to, grupa daje jakiekolwiek minimalne zabezpieczenie i wsparcie. Sytuacja jest inna, gdy pracownik/pracownica występuje sama niż w przypadku, gdy zewnętrzna organizacja pracownicza zajmuje się tematem, jest w kontakcie z mediami, jest w stanie zagrozić firmie w przypadku niespełnienia postulatów pracowniczych.
Buntujmy się, nazywajmy niepłacących pracodawców złodziejami, gdyż ukradli nam czas, a czas w dzisiejszych czasach to pieniądz.
W 2020 roku na XXVII kongresie Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników zostało ustanowione głosem zrzeszonych związków obchodzenie Międzynarodowego Tygodnia Przeciwko Kradzieży Pensji. Okoliczność ta powstała, aby stale przypominać o zjawisku, które dzieje się na co raz większa skalę, podczas gdy niewiele się o tym mówi.
W Polsce obchody Międzynarodowego Tygodnia Przeciwko Kradzieży Pensji są organizowane przez Związek Syndykalistów Polski (ZSP), który jest zrzeszony w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Pracowników.